Bywały w jej życiu okresy Wielkiego
Głodu, którego nie umiała nazwać ani umiejscowić. Zostawiała
wtedy na stole niedojedzoną kanapkę z ogórkiem, otwartą książkę,
zdanie wypowiedziane do połowy i szła przed siebie byle dalej w
nadziei, że wchłaniając w siebie wrażenia, które niosła ze sobą
droga, ukoi ten dotkliwy niedosyt. Tamtego dnia również powodowana
nagłym impulsem chwyciła torebkę H & M i wybiegła przywołując
Cynika. Szli siedem dni i siedem nocy, aż zobaczyli w oddali
porośnięte trawą wzgórze, na którym stał Wiatrak. Ubrany w
samotność wyglądał dostojnie. Rozpostarł potężne ramiona
sięgające nieba i ziemi. Trwał w bezruchu.
Dziewczynka podeszła bliżej, zamknęła
oczy i spróbowała poczuć jego Istotę. Obserwowała przy tym
uważnie zmiany we własnych Emocjach, gdyż one przynosiły
informacje na temat tego, w kierunku czego skierowała Oko Duszy.
Poczuła, że najważniejszą treścią istnienia Wiatraka jest
również głód, ale stokroć większy i całkiem inny od jej
własnego. Ogarnięta współczuciem i ciekawością zbliżyła się
i weszła do jego wnętrza. Podłoga pokryta cieniutką warstwą
mąki sprawiała wrażenie bezludnej wyspy. Nie było tam śladu
ludzkiej stopy. Bezludna wyspa, na której ona, Niegrzeczna
Dziewczynka była przypadkowym Robinsonem.
- Cynik, do torebki! – powiedziała
szeptem do psa, gdyż ta martwota i grobowa cisza wzbudziły jej
czujność i niepokój. Cynik jak nigdy potulnie wykonał polecenie.
Z psią głową wystającą spod pachy zrobiła kilka kroków po
deskach.. Bezpośredni kontakt z drugim żywym stworzeniem dodawał
jej otuchy, choć wmawiała sobie, że chodzi wyłącznie o
bezpieczeństwo psa. Tymczasem chodziło również o jej strach.
Przede wszystkim o jej Strach. Szła zostawiając na podłodze
odciski stóp. W mrocznym wnętrzu Wiatraka dostrzegła wielką
stertę mąki, która miała dziwny szarawy odcień. Skąd ten nietypowy kolor? Czyżby tutaj były mielone jakieś nieznane jej gatunki zboża?
Uważnie
przyjrzała się groźnemu mechanizmowi.
Raptem usłyszała bardzo wyraźne skrzypienie. Maszyneria powoli
zaczynała działać! Wielkie tryby poruszały się wprawiane w ruch
nieznaną siłą, wzbijając w górę kłęby mąki, od której
zaczęły ją piec oczy. Nerwowo potarła powieki i zakaszlała.
Jednocześnie z zewnątrz usłyszała narastający szum. Dusząc się
wybiegła, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i zobaczyć, co
się tam dzieje. Skąd ten szum? Załzawionymi oczami spojrzała w
górę i dostrzegła na horyzoncie niesamowitą srebrzystą poświatę.
Ależ tak! Nadlatywało wielkie stado Długopiórych Ptaków
niosących Znaczenia. Jakiż to był piękny widok! Jeden wielki
blask i majestat. Czym były wszelkie strapienia w porównaiu z tym, co właśnie widziała!
Poczuła Radość. A Radość była wielka.
Stado zbliżało się do Wiatraka,
którego ramiona coraz szybciej krążyły i stawały się coraz
dłuższe, coraz groźniejsze…. Nagle zrozumiała, że lecą wprost
na drewniane ramiona, i że to obecność Długopiórych Ptaków
obudziła z uśpienia mechanizm. Wiatrak czatował właśnie na Ptaki
niosące Znaczenia!
- Nie lećcie tędy! Nie lećcie tędy!
– zaczęła wołać machając gwałtownie rękami, żeby je zmusić
do zmiany kierunku lotu. Cynik wyskoczył z torebki i głośno ujadał,
ale to też nie pomogło. Całe stado Długopiórych nieubłaganie parło naprzód, nie zwracajac na Dziewczynkę uwagi i nie zbaczając z trasy.
Wszystko działo się zbyt szybko, zbyt
nagle. Było za późno na ratunek. Stado już się dostało w wir
morderczych ramion. Wiatrak młócił powietrze, a wraz z
nim…!
Powstała kotłowanina, w której słychać było kwilenie i
szept umierających Słów - Znaczeń. Długopióre Ptaki jeden po
drugim wydawały ostatnie tchnienia. Martwe ciała Wiatrak wciągał
do wnętrza, gdzie trafiały na taśmociąg, który je transportował
na przemiał. Te, które były ranne, leciały dalej pozbawione
właściwego im blasku i piękna. Okrucieństwo Wiatraka było dla
Niegrzecznej Dziewczynki czymś niepojętym. Przejęta trwogą
próbowała uratować chociaż jednego Ptaka. Jednak one nie
rozumiały jej intencji.
Owładnięte paniką myślały, że Dziewczynka też im chce zrobić krzywdę
i wyrywały się z jej rąk.
W tym zamieszaniu i ferworze walki zobaczyła
w ułamku sekundy drewniane ramię tuż nad głową. Wiatrak nabrał apetytu i chciał pochwycić także ją. Ostatnim
przebłyskiem świadomości zwinęła się w ciasną papierową
kulkę, która odbiła się od jednego z wirujących ramion i została
siłą odśrodkową odrzucona na dużą odległość. Upadła na
trawę. Oszołomiona wróciła do ludzkiej postaci i przywołała
Cynika. Na szczęście nic mu się nie stało. Jej własne stado
Długopiórych Ptaków było bezpieczne, ale nie mogła znieść
myśli, że zginęło tyle niezwykłych, skrzydlatych istnień. Nic
dziwnego, że mąka we wnętrzu Wiatraka miała szarawy odcień…
Poczuła przejmujący smutek na myśl o tych wszystkich ważnych,
pięknych, krzepiących, czułych i budzących do życia Słowach.
Teraz staną się puste i jałowe. Wiatrak zmielił je na mąkę. Z
tej mąki nikt nie upiecze chleba. Nawet on sam. Przecież miał jej
mnóstwo, a pozostał głodny.
Pomyślała o ludziach, którzy całe
życie spędzają przy oknie wypatrując Długopiórego Ptaka
niosącego dla nich Znaczenie. Czyż istniał głębszy smutek niż
ten, jakiego doświadczał ktoś, kto czekał na ważne, budzące do
życia, czułe, krzepiące Słowo, a otrzymał garść piekącej mąki
prosto w oczy?
- Jak mogłeś! Po co to zrobiłeś?!–
zawołała zaciskając piąstki w bezsilnym gniewie.
- Nudziłem się – odparł ponuro.
- To zacznij z nudów mielić zboże! Przynajmniej komuś będziesz potrzebny!
- Nie żartuj! Zboże jest dla mnie
zbyt pospolite!
- Ale przez ciebie giną Znaczenia!
Nawet te, które ocalały są wypaczone! Nie rozumiesz?! Słowa przestają Znaczyć!
- I co z tego? Dzięki temu co robię
nie jestem banalny. Jestem niezwykły.
,,Jesteś zwykły, ale nie chcesz tego
widzieć” – pomyślała ze złością ruszając w drogę
powrotną. Między łopatkami czuła ból po uderzeniu. Pewnie jutro
będzie siniak, ale trudno. I tak miała sporo szczęścia. Jak nigdy
przedtem zapragnęła być silna i mądra. Może wtedy potrafiłaby
coś wymyślić?
Postanowiła, że nauczy się zaspokajać głód
kanapką z ogórkiem.
Jeśli się nie mylę, to pierwsza przygoda ND, w której bohaterka odbiła się od rzeczywistości jak groch od ściany. Do tej pory udawało się jej zmieniać świat za pomocą elokwencji, logiki albo Gadżetów wyciąganych z dna przepastnej torebki H&M. Tym razem świat nie dał nagiąć się zgodnie z dziewczęcą wolą. Niektóre stwory, niektórzy ludzie, niektóre sytuacje stoją po prostu wyżej na drabinie ewolucji i choćby nie wiem jak nam się to nie podobało, po bliższych oględzinach świat okazuje się wcale nie taki kolorowy i nie tak podatny na zmiany jak byśmy chcieli. I jest to stan najzupełniej normalny naturalny, choćby i przyszło nam płakać nad tym, że paskudny tygrys zagryzł takie śliczne młode antylopiątko z wielkimi wilgotnymi oczami; tygrys musi jeść. A niektórzy muszą być okrutni i wredni, bo jak inaczej moglibyśmy docenić tych dobrych i życzliwych?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dzięki tej opowieści Dziewczynka nieco dorosła i zmądrzała. Doprawdy, jej dziecięca naiwność i wiara w to, że wszytko można zmienić, naprawić, pokonać każdą przeszkodę, potrafiła mnie czasami porządnie zirytować. A tu proszę: ponura historia w stylu noir, bez happy endu. Jak w życiu.
Cieszę się niezmiernie.
...
PS Przy okazji zdałem sobie sprawę z tego, że ND nie jest jedyną postacią kobiecą, która nigdy nie rozstaje się z wierną torebką. Inną podobną osobą jest... Mama Muminka! I teraz śmiej się lub nie, ale do tej pory fizyczność postaci ND dla mnie nie istniała, bo też najzwyczajniej w świecie dla Opowieści była nieistotna. Tyle że kiedy zdałem sobie z tego sprawę, doszedłem do wniosku, że dzięki surrealistycznej konwencji Twoich opowieści do Dziewczynki faktycznie pasowałaby postać może nie tyle Mamy Muminka, co Panny Migotki z torebką.
Zadziwiające, jakie figle sprawia wyobraźnia, jeśli tylko puścić jej wodze i pozwolić pohasać swobodnie.
otóż i GM w pełnej krasie i okazałości ;-))
Usuńnie chciałabym pozbawiać Niegrzecznej tej odrobiny naiwności jaką jeszcze ma, nawet jeśli to irytujące, bo to jest dziewczynka. nawet ja - realna osoba i kobieta- mam sporo wiary w to, że coś jednak można zmienić. i lubię towarzystwo ludzi, którzy to w sobie zachowali. chyba lepsze jest życie z narażaniem się na kolejne rozczarowania, niż syndrom braku wiary. mam nadzieję, że Cię jeszcze nie dopadł :) wydaje mi się, że dużo zależy od naszych oczekiwań: im jest ich więcej, im bardziej są wygórowane, tym bardziej wzrasta ryzyko rozczarowania. dlatego staram się mieć nadzieję, a nie oczekiwania i roszczenia.
za Muminkami przepadam, zatem każde porównanie jest dla mnie miłe. mogę być nawet Buką :D
Nie, nie dopadł mnie syndrom braku wiary. Dużo wcześniej zaatakował mnie rak zdrowego rozsądku i przekonał skutecznie, że świat nie jest ani taki różowy jak chciałbym go widzieć, ani taki czarny jak pokazują wiadomości w telewizji. Świat jest taki... nie, nie szary... Bo ja wiem? Beżowy? Albo w czarno-białe ciapki jak dalmatyńczyk? :)
UsuńBuka to najbardziej nieszczęśliwa i niezrozumiana istota w opowieściach o Muminkach. Zawsze było mi jej żal, że jest wiecznie sama, bez cienia nadziei na zdobycie nawet nie ukochanego, ale po prostu przyjaciół. Nie bądź Buką, Emmo, bądź Panną Migotką. W najgorszym razie - Filifionką. Wierz mi, jako charakterologiczy Paszczak wiem co mówię.
Migotka - cacy, Buka - be.
GM,
OdpowiedzUsuńjak długo my się ,,znamy" ??
długo, choć tylko blogowo :)
po tamtym komentarzu zmartwiłam się, że idziesz tam, gdzie ja bym nigdy nie chciała iść, ale chyba jednak nie! :) i to jest kolejny argument za tym, że jednak świat nie jest taki zły :) masz trudny charakter, ale właśnie takiego Cię lubię :)
najbardziej chciałabym być Niegrzeczną Dziewczynką, mimo upływu lat.
a odnośnie Buki masz rację. ona chciała się tylko ogrzać i zbliżyć do światła...
Teraz, kiedy o tym wspominasz, to wychodzi na to, że "znamy" się parę latek. Ani się człowiek obejrzał, a tu zleciał kawał czasu. I możesz mnie zabić, ale zupełnie nie pamiętam, jakim cudem na siebie trafiliśmy. Byłabyż to perfidna intryga CBŚ, czy może tylko zwyczajny przypadek i ślepy los? Historia rozstrzygnie. :)
UsuńJestem Ci bardzo wdzięczy, że pomimo moich wad i trudnego charakteru, o którym wspominasz, lubisz mnie i tolerujesz co bardziej karkołomne komentarze, jakich się czasami na Twoim blogu dopuszczam. Domo arigato, Emma-san!
tak, to już idzie w lata!
Usuńa ja Cię pamiętam jeszcze z Onetu. wówczas pisałeś pod nickiem Shintaro?? i miałeś na blogu Freda Astaire'a. dobrze pamiętam?? na pewno pamiętam, że bałam się jak ognia Twoich komentarzy i nier odważyłam się wówczas do Ciebie odezwać, choć na tamten blog zaglądałam :))
masz trudny charakter w tym sensie, że nie zawsze mi się udaje przedostać przez te Twoje zasieki :) a czasem myślę, że nie powinnam, ale skoro tu nadal jesteś, to chyba nie dopiekłam Ci aż tak :)
dobrej nocy :) jutro muszę wcześnie wstać :P
UsuńDziękuję, że wyprostowałaś z tym trudnym charakterem, bo już się bałem, że przez te wszystkie maski i zasieki, za którymi się chowam, jakimś cudem mimo wszystko wypatrzyłaś moją wewnętrzną bandycką łajzę. :)
UsuńDobrej nocy, Emmo!
PS To był a Buster Keaton.
http://www.artsqueeze.com/wp-content/uploads/2009/03/buster_keaton_sm.jpg
GM,
Usuńcoś mi to nie gra. mam na myśli określenie ,,bandycka łajza".
łajza to fajtłapa, ktoś kto nie potrafi skutecznie działać, jest niezaradny. a bandyta musi być człowiekiem świetnie zorganizowanym, potrafiącym właściwie oceniać sytuację i szybko podejmować decyzje.
tam, gdzie Ty widzisz bandycką łąjzę, ja widzę wrażliwca o wysokim poczuciu własnej godności. wybacz te nieporadne psychoanalizy, ale tak Cię widzą moje wirtualne oczy o poranku :)
swoją drogą... nie chciałabym wkraczać z butami - choćby wirtualnymi - w jakieś zastrzeżone do użytku osobistego rewiry - bo się czasem zachowuję jak słoń w składzie z porcelaną. jeśli tym razem tak jest, to przepraszam.
byłam święcie przekonana, że to był Fred. zmylił mnie chyba kapelusz :)
dobrego dnia! :)